Vanessa zwołała wszystkich do salonu. Uznała, że nadszedł czas, by powiedzieć nowo poznanym przyjaciołom prawdę. Prawdę o ich rodzicach.
-Uznałam, że to czas powiedzieć wam prawdę. O naszych... rodzicach. - powiedziała zagryzając dolną warge, by tylko powstrzymać płacz. - Ja... - ledwo co zaczęła a już wybuchła płaczem. Do siostry podeszła Ginger, która objęła starszą ramieniem i kontynuowała za nią.
-Nasza mama zmarła tuż po 7 urodzinach Laury. Miała na imię Ellen. Cierpiała na raka piersi. Kochała muzykę. Codziennie w domu było słychać jej przepiękny głos. Była bardzo piękną kobietą. Laura jest do niej uderzająco podobna. Co wieczór nam śpiewała. A potem... po jej śmierci... - teraz Ginger wybuchła płaczem.
-Nasz tata nie mógł się pozbierać po jej śmierci. Często zamykał się w ich sypialni i płakał. Jednego dnia wpadł na pomysł, że wystąpi do wojska. 8 miesięcy temu wyjechał do Afganistanu. Na początku przysłał listy. A potem coraz rzadziej. Aż w końcu w ogóle. - skończyła, a z jej oczu polała się słona rzeka. Ross delikatnie kciukiem otarł jej łzy, poczym mocno ją przytulił.
Siostry Marano udzielały właśnie wywiadu w dość popularnym programie CleverTv.
-Okey. Pierwsze pytanie. Jesteście przyjaciółkami, siostrami, kuzynkami...?
-Jesteśmy siostrami od urodzenia. - zaśmiała się Ginger.
-Okey. Lecimy dalej. Która gra na czym?
-Ja na basie, a Lau i Gin na gitarach.
-Nieźle! Prawie jak bracia z R5. A właśnie! Laura, czy to prawda, że między Tobą, a boskim Ross'em Lynch'em coś iskrzy?
-Cooo? Pff.. Nie? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. To wszystko. Następne pytanie.
Cała rodzina Lynch siedziała w salonie i oglądała telewizję. Nagle Ryland, który trzymał pilota, dostrzegł Whatever.
-Ej patrzcie! Ross, coś o tobie!
-Serio?!
-Nieźle! Prawie jak bracia z R5. A właśnie! Laura, czy to prawda, że między Tobą, a boskim Ross'em Lynch'em coś iskrzy?
-Cooo? Pff.. Nie? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. To wszystko. Następne pytanie.
Ross po usłyszeniu wywiadu dziewczyn, lekko posmutniał. Sam nie wiedział dlaczego. Myślał, że jest Laurą tylko zauroczony. Udał się do swojego pokoju, by mógł spokojnie pomyśleć. Nie trwało to jednak długo, bo do jego pokoju weszła Delly.
-Braciszku, wszystko w porządku? - zapytała czule.
-Tak. Pewnie. A co? - zapytał.
-Ross jestem twoją siostrą i jeszcze jestem dziewczyną. Mnie nie oszukasz. Wiem co się dzieje. Powinieneś jej powiedzieć.
-Rydel, kurde! Co mam jej powiedzieć?!-zdenerwował się lekko.-Egh...przepraszam - powiedział już opanowany.
-Myślę, że kochasz się w Lau. Mam rację?
-Nie, nie masz racji. Słyszałaś, jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powiedział i ciężko westchnął.
-Tak? To wymień mi jej wady. - rozkazała zakładając ręce na piersi.
-No ona ma... No ona jest... Egh... Jest czasem bardzo uparta, ale wtedy to bardziej jak determinacja i wtedy jest mega seksowna. - Rydel uśmiechnęła się zwycięsko, co Ross zauważył. - No i co ci to dało?
-Ty nie jesteś w niej tylko zakochany! Ty ją wręcz kochasz! - krzyknęła wesoła blondynka.
-A co to za różnica? - zapytał zdezorientowany.
-Gdy jesteś zakochany nie widzisz tych wad, a gdy ją kochasz dostrzegasz wady, ale potrafisz je zaakceptować. Na razie Ross.- powiedziała i wyszła z jego królestwa.
-... Pa... - powiedział oszołomiony blondyn.
Rocky i Ginger od ponad godziny pisali razem na Facebooku.
-Ty jesteś słodka. ;*
-Nie... To ty jesteś słodki ;*
-A ja Ci mówię, że Ty ;**
-Aww<3
-Co robisz jutro? ;*
-Pewnie będziemy miały próbę, bo niedługo pierwszy koncert! Bardzo się cieszę.
-Ja też. Wykupimy miejsca tuż przy scenie. I wejściówkę za kulisy.
-To nie bd potrzebne. ;)
-Jak to?
-No na przykład powiemy, że jesteście naszymi chłopakami. ;)
-Mrr.. ;*
-Głupek. ;**
-Ale zakochany. ;D
I na tym skończyli. Skończyli, bo Ginger spadła z łóżka ze szczęścia.
-Laura! Lau! Chodź tu na chwilkę! - krzyknęła rozpromieniona.
-No już jestem. Coś się stało? - spytała jednak nie znalazła siostry. - Ginger?
-Jestem na podłodze skarbie. - zaśmiała się czerwonowłosa.
-Skarbie? Co się dzieje?! - krzyknęła przerażona. Siostry nigdy tak do siebie nie mówiły. Napewno nie te dwie.
-Ja... Zakochałam się! - krzyknęła i nałożyła sobie poduszkę na twarz, tłumiąc swój okrzyk radości przy czym zawzięcie poruszała nogami.
-W kim?! W Ross'ie?! - Laura również krzyknęła, a serce podeszło jej do gardła.
-Co?! Nie... A fu! W Rocky'm kochanie.
-Uff.. Znaczy! Yey! Cieszę się bardzo bardzo! - teraz Laurze spadł kamień z serca. Przytuliła starszą siostrę.
-A jak tam Twoje sprawy? - rzekła robiąc brewki.
-Jakie sprawy? Ja nic nie wiem. - powiedziała na jednym tchu.
-Yhym jasne...
-No lubię Ross'a. Ale to chyba za szybko. Rozumiesz? - skierowała swój smutny wzrok na siostrę.
-Prędzej czy później się przekonasz. Jesteście sobie przeznaczeni.
Riker zaprosił najstarszą siostrę Vanesse na spacer po parku.
-Okey, a co myślisz o kolorowych strunach do basu? - zapytał Riker z szerokim uśmiechem.
-Em... Nie... Lepsze były by takie świecące w ciemności. - zaśmiała się dziewczyna, a blondyn razem z nią. Dalej szli w ciszy. Nagle podbiegła do nich jakaś dziewczyna. W rękach trzymała czasopismo, na którym Riker był na okładce.
-O mój Boże! Ty jesteś Riker Lynch! Nie! Normalnie nie wierze! Podpiszesz mi się tu?! - zapytała wskazując na gazetkę.
-Em.. Jasne - odpowiedział i chwycił za czasopismo, lecz przypadkowo dotknął dłoni dziewczyny.
-O mój Boże!! Riker Lynch mnie dotknął. Bo ja cie tak strasznie kocham. Pocałuj mnie!! - krzyknęła i już chciała go pocałować, jednak on się szybko odsunął.
-Wow... Ja nie mogę Cię pocałować. Ja mam dziewczynę...
-Hehe... Nie... Nie masz. Znam twoją biografie na pamięć. Nic tam nie było o twojej dziewczynie. - uśmiechnęła się chytrze.
-Nic nie było... Bo... To była tajemnica.
-Ale teraz jej tu nie ma. - mruknęła i znowu chciała go pocałować. Jednak blondyn znowu się odsunął.
-Jest! To jest Vanessa ! Moja dziewczyna. - powiedział szybko i stanął obok "swojej dziewczyny", obejmując ją ramieniem.
-Em.... - zająkała się Van. Nie wiedziała jak ma się zachować. Czy go wydać, czy mu pomóc. Postanowiła więc, że się nie odezwie.
-Oh... To... Ja bardzo przepraszam... Ja.. - psychofanka wydukała i uciekła.
-Uff... Już myślałem, że nie pójdzie. Van? - pomachał jej ręką przed twarzą.
-Co to miało być?! - wybuchnęła na blondyna.
-No.. Ja wiem. Poniosło mnie! To było pierwsze co przyszło mi do głowy.
-No, ale dlaczego mnie w to mieszasz?! - dalej krzyczała.
-Bo nie było nikogo w pobliżu?! Bo z Tobą wyszedłem na spacer?! Bo cię kocham?! - krzyczał zdenerwowany i powiedział o jedno zdanie za dużo.
-Riker... Ja.. Mówiłam ci.. -dziewczyna lekko się uspokoiła. Chciała mu to wytłumaczyć, ale blondyn jej przerwał.
-Nie Vanessa! Ja też Ci mówiłem! Ale ty masz moje uczucia w dupie! Masz mnie w dupie! Jesteś porostu egoistką, która nie liczy się z uczuciami innych!! - wykrzyczał jej prosto w twarz. Szatynka ze łzami w oczach odsunęła się od niego. Pomachała niedowierzająco głową i ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia z parku.
-Nie... Vanessa ... Ja nie chciałem. To nie tak! Ja porostu... - plątał się w swoich słowach. Chciał ją jakoś zatrzymać, więc chwycił ją za nadgarstek, jednak dziewczyna się wyrwała.
-Zamilcz! Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć! Rozumiesz?! - krzyknęła i pobiegła do domu. Zdenerwowany blondyn opadł na trawę i uderzył pięścią w ziemię.
Ross postanowił pokazać Laurze ich domowe studio tańca.
-Wow. Macie studio?! Lool! Haha. Beka.-zachwycała się dziewczyna, zaś blondyn przyglądał się jej z rozmarzeniem.
-No... A ja jestem tanecznym Bogiem! - powiedział chłopak i rozłożył ręce jak Jezus na krzyżu. Gdy brunetka spojrzała na chłopaka wybuchnęła śmiechem. - Taki śmieszny jestem?! - krzyknął "zły" i złapał dziewczynę w talii. Rzucił ją na materace. Zawisnął nad nią i spojrzał na jej twarz. Nie tak jak codziennie ją widział. Teraz bardziej się jej przyjrzał. Jej długie włosy rozrzucone po materacu. Jej zarumionione policzki. Na jej głębokie, brązowe oczy, które patrzyły na niego z zaciekawieniem. Na jej pełne, malinowe usta, które coś do niego mówiły. Właśnie! "Coś". Ross najdłużej przyglądał się jej wargom. Zupełnie się nie kontrolując zbliżył swoją twarz do jej, łącząc ich usta w delikatnym pocałunku, co dziewczyna odwzajemniła. Chłopak z każdą chwilą pogłębiał pocałunki. Złapał dziewczynę w pasie i podniósł. Gdy tylko się od siebie oderwali, co zrobili z niechęcią, Ross dostrzegł przestraszony wzrok Laury. Wtedy dopiero zrozumiał co zrobił.
-Laura! Przepraszam. Ja nie chciałem. Ja... To tak samo wyszło. - krzyczał jednak dziewczyna szybko wybiegła. Blondyn podążył za nią. Pobiegł za nią, aż do drzwi wejściowych. Gdy zobaczył, że dziewczyna znika za samochodami, dał sobie spokój. Oparł się o framuge drzwi i westchnął.
_________________________________
Dobra skończone. Rocker szczęśliwi, Rikessa i Raura już nie bardzo. Mam nadzieje, ze wam się podoba, bo od tego pisania dostałam poważnego bólu nadgarstka. A wiecie, że piszę na telefonie! Xd
Dobra a teraz przedstawię wam dialog, który mi przyjaciółka powiedziała.
Podchodzi chłopiec do pieroga :
-Co ty tu robisz?
-Leżę.
-Ale dlaczego? Przecież i tak cię zjedzą.
-Trawię nadzienie. Będą mieli pieroga z gównem!
Jak na 16 lat mamy bardzo ciekawe tematy rozmów xd dobra spadywuje!
Do napisania ;*
Cudo <3 czekam na nexta Jools :)
OdpowiedzUsuńDo napisania
Kinga