środa, 18 marca 2015

Rozdział 4 " Moja dziewczyna ma koncert. Wow!"

Dziś dzień koncertu Whatever. Miał on się odbyć o godzinie 20 w klubie "Paradise". Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia...
Ross cały czas próbuje się skontaktować z Laurą. Jednak na marne.
Ginger z Rocky'm piszą ze sobą i mają się dobrze.
Zaś Riker podobnie jak swój młodszy brat, próbuje odzyskać Vanesse.

Zbliżała się godzina koncertu. Laura stała przed swoją garderobą.
-Co ja mam ubrać?! Nie wiem! Nie idę! - zaczęła krzyczeć na cały dom. Po chwili do jej pokoju wpadły starsze siostry.
-Lau skarbie, cichutko zaraz coś wybierzemy. - powiedziała Vanessa i razem z Ginger weszły do jej garderoby.
-Hm... A może to? - spytała Gin.
-Nie.... Zielony to nie mój kolor. - powiedziała z grymasem Laura.
-Ech... Rocky lubi zielony.. - powiedziała rozmarzona czerwonowłosa.
-Ellighton z tego co wiem też. - powiedziała Van.
-Kto? - spytała Ginger, potrząsając głową.
-A to? - pytanie zadała tym razem szatynka.
-Ygh! To bez sensu. - krzyknęła z rezygnacją brunetka. -Nigdy nie znajdę odpowieAaaaa! - jak się okazało, dziewczyna potknęła się o pewne pudełko.
-Laura? Hahaha nic Ci nie jest? - zaśmiały się starsze.
-Ha ha. Bardzo śmieszne. O co się zabiłam?
-O... To.. to jest pudełko od.. mamy. - powiedziała zszokowana Vanessa. Dziewczyny postanowiły je otworzyć. W środku znajdowały się trzy piękne sukienki.
-WOOOW! One są boskie. Idealne wręcz.
-Cudowne. Lau co ty na to?
-Trzy razy tak! - zaśmiała się.

Na koncercie pojawiło się wiele osób. Cały klub był zapełniony. Pewien zespół także się pojawił.
- Moja dziewczyna ma koncert. Wow! Jestem na koncercie własnej dziewczyny. Wow! - krzyczał szczęśliwy Rocky.
-Tak naprawdę to nie jest twoja dziewczyna. Wow! - naśladował brata Ross.
-Mówisz tak, bo pocałowałeś Laure, a ona uciekła. Wow!
-Nie uciekła tylko... Się... Ygh! - zaciął się blondyn.
-Siema Paradise!- krzyknęła Laura!
-Wow... Wyglądają... - zaczął Riker...
-Wow! -... a dokończył Rocky.

Whatever dało wspaniały koncert. Spodobały się ludziom. Po koncercie, standardowo autografy i zdjęcia oraz tulenie się z fanami. Jednak była grupa ludzi, których nie chciały spotkać. Przynajmniej Vanessa i Laura nie chciały. -I... Proszę bardzo. - Laura podpisywała dziewczynie kartkę. Kiedy myślała, że to koniec poszła do swojej prywatnej garderoby.
Usiadła przed lustrem i zaczęła czesać swoje włosy. Nagle usłyszała pukanie.
-Proszę. - powiedziała, a do pomieszczenia wszedł wielki bukiet czerwonych róż.
-Em... Halo? - spytała się, a zza kwiatów wyłoniła się blond czupryna. - Ross? Ale...
-Proszę to dla ciebie. - powiedział i wręczył jej bukiet z uśmiechem.
-Dla mnie? O rany. Nie trzeba było. - powiedziała i z lekkim uśmiechem powąchała kwiaty, poczym spojrzała na chłopaka spod rzęs.
-Właśnie, że trzeba było. Jesteś dla mnie ważna, chociaż nie znamy się długo to strasznie mi na tobie zależy. A tamten pocałunek... No... On.. Egh... Znaczył dla mnie bardzo dużo. I to głównie dlatego, że był z Tobą. - powiedział patrząc jej w oczy. Na jego słowa dziewczyna lekko się zarumieniła. - A dla ciebie? - spytał po chwili ciszy.
-Ale co? - spytała zdezorientowana.
-Czy dla ciebie ten pocałunek coś znaczył?
-Ja... nie wiem. - powiedziała i spuściła głowę. Chłopak tylko ciężko westchnął. Podszedł do dziewczyny, ujął jej podbródek tak, żeby patrzyła mu w oczy.
-Hej..  To nic. Rozumiem. Naprawdę. Jest spoko. Czyli... Przyjaciele? - spytał nie pewnie, a dziewczyna się uśmiechnęła, co Ross odwzajemnił.
-Najlepsi przyjaciele - powiedziała ujmując jego dłoń.
-Najlepsi przyjaciele na zawsze. - powiedział blodyn i przytulił ją do siebie.

Ginger i Rocky siedzieli na kanapie. Chociaż... Nie... Tak naprawdę to tylko Rocky siedział na kanapie. Zaś Gin siedziała mu na kolanach. Jedną rękę miała na jego karku, zaś drugą przeczesywała mu włosy.
-Kiedy im powiemy? - spytała Ginger.
-Kiedy tylko będziesz chciała. - powiedział i wpił się w jej usta.
-Niezła solówka. Ale, w którymś momencie akordy chyba ci się pomyliły. - powiedział Rocky, gdy już się od siebie oderwali.
-Że. CO?!- spytała mocno akceptując każdy wyraz.
-No...tak tycio.. - powiedział cichutko Rocky.
-Tycio?! TYCIO?! Tycie to może być, wiesz... twój kolega. - powiedziała i specjalnie spojrzała w dół.
-Ej! Chcesz się przekonać, że wcale nie jest tyci?!
-Dobra! Ale najpierw ty i ja. Walka na solówki!- powiedziała i wstała.
-Dobra! Podaj czas i miejsce. Kochanie... - powiedział i również wstał.
-Jutro! Godzina 16 u nas w studiu! Skarbie...
-Będę! Wszyscy będziemy, żeby mogli zobaczyć jak wygrywam. - powiedział, a dziewczyna prychnęła.
-Chyba chciałeś powiedzieć : "Jak przegrywam"
-Nie... Nie chciałem. - powiedział poczym przyciągnął ją do siebie i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

Vanessa właśnie wychodziła ze swojej garderoby, kiedy na kogoś wpadła.
-Och... Przepraszam bardzo ja... - ucieła kiedy zobaczyła, że wpadła właśnie na Riker'a.
-Nic się nie stało. - powiedział i z uśmiechem podał jej rękę, by pomóc wstać. Dziewczyna tylko zmierzyła go wzrokiem i sama wstała. Bez jego pomocy. Chłopak speszony cofnął dłoń.
-Ja... Chciałem cie przeprosić. Naprawdę tak nie myślę. - powiedział i położył rękę na sercu.
-Nie? To jak myślisz? - spytała patrząc mu w oczy.
-Myślę, że jesteś... Cudowną i piękną, niezależną kobietą. - powiedział, na co Van zaśmiała się pod nosem. Blondyn widząc, że punktuje u Vanessy uśmiechnął się do niej promiennie.
-Niezależną?- zaśmiała się. - musiałeś to wziąść z jakiegoś filmu.
-Może...?
-To było pytanie? - spytała podchodząc do niego i patrząc na niego zalotnym wzrokiem.
-A to był flirt?- również zapytał.
-Nie.
-Nie.
-To co? Zaczniemy od początku?- spytał nieśmiało Riker i wyciągnął do niej dłoń. Znowu. Dziewczyna go zmierzyła. Po chwili z uśmiechem uścisneła mu rękę.
-Vanessa Nicole Marano.
-Riker Anthony Lynch. Miło Panią poznać. - Przyjemność po mojej stronie. - powiedziała po czym oboje wybuchneli śmiechem. Chłopak objął ją ramieniem i zatracając się w rozmowie i śmiechu, wspólnie wyszli z klubu.

_________________________________

Miałam iść dzisiaj do sql. Ale doktor co wygląda jak św. Mikołaj... <Nie Rubi... To nie był Pablo Xd> powiedział, że mam zostać... Okey!

Nie mam dla was jakiejś historyjki, bo nic się nie stało takiego.
Mam nadzieje, że rozdział się podoba ^^

Niech pandzia moc bd z wami! ;*

2 komentarze:

  1. Cudo Jools, a gif boski XD
    Czekam na nexta
    Do napisania
    PS. Wybralas cos na jutro??

    OdpowiedzUsuń