niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 7 " Z tego podniecenia chyba mi to wyleci z głowy"

Byli w drodze. Z radia leciała muzyka, której rytm Ross wybijał na kierownicy. Laura natomiast rozmawiała z Ginger przez telefon. 
-Nie wiem. Powinniśmy być na miejscu...-spojrzała na Ross'a, który powiedział, że jeszcze trochę. - za jakieś nie wiem... Pół godziny. 
-Aha, no dobra! Tylko jedźcie ostrożnie. 
-No... Ross jest za kółkiem, to ja nie wiem czy takie ostrożnie. - zaśmiała się. 
-Hehe. O! Właśnie! Znaleźliśmy perkusiste. 
-Dziewczyna, czy może chłopak? 
-Chłopak, ma na imię Luke . Lat 18.
-Uuu w moim wieku. Chyba się z nim umówie- powiedziała patrząc na Ross'a, który zacisnął pięści na kierownicy. 
-Dobra. Kończę, bo Ross dostał wściekliźny. 
-Pa. Tylko się zabezpieczcie. - zaśmiała się Gin. 
-Z tego podniecenia chyba mi to wyleci z głowy. - również się zaśmiała i rozłączyła. Schowała telefon do kieszeni spodni. 
-Jakie umówienie i jakie podniecenie?-spytał od razu blondyn. 
-Chciałam się umówić z Luke'iem. Jest naszym perkusistą i nawet w naszym wieku. 
A to podniecenie... Ginger do mnie, że mamy się zabezpieczyć, no a ja, że z tego podniecenia wyleci mi z głowy. - odpowiedziała na luzie. 
-Em... To z tym podnieceniem to się zgodzę. - puścił jej oczko.- A ten Luke... Nawet nie wiesz jak wygląda. Może to pasztet? 
-To ten domek letniskowy? - spytała zmieniając temat. 
-Tia... Tak jakby... Zapomniałem, że my go sprzedaliśmy parę lat temu. Przepraszam. 
-Nic się nie stało. To... Skoro nie do domku, to gdzie? 
-Hmm... O! Do hotelu nad takim jeziorem. To jest taki jakby ośrodek.

Weszli do dużego holu. Był swojsko przystrojony, ale to dawało takiego przytulnego klimatu. 
-Dzień dobry. Na jakie nazwisko? - spytała kobieta za ladą. 
-Lynch. - powiedział Ross. Kobieta wstukała coś w komputerze. 
-Państwo Lynch. Dobra. Mamy wolny pokój małżeński. - zanim Laura zdążyła coś powiedzieć, blondyn już odpowiedział. 
-Tak prosimy. - powiedział uśmiechnięty. 
-Pobudka ma być. - zaprzeczyli - Śniadanie i obiadokolacja jest wliczone w cenę. Pokój 34, życzymy miłego pobytu. 
Chłopak odebrał klucz i ruszyli do pokoju. 
-Państwo Lynch? - spytała rozbawiona. 
-Co jest kochanie? Nie cieszysz się? - spytał podchodząc do niej i kładąc ręce na jej biodra. Dziewczyna położyła mu dłonie na torsie, tak, że pod dłonią poczuła bijące serce chłopak. Teraz biło jak oszalałe. 
Spojrzała mu w oczy i momentalnie uśmiech zszedł jej z twarzy. Odsunęła się od niego. 
-Chyba musimy poważnie porozmawiać. 
-Laura.... Bo ja... Zależy mi na tobie. Naprawdę. Zakochałem się w tobie. - powiedział i chwycił jej dłonie. 
-Ross. Ja... - chciała coś powiedzieć, ale zacięła się. - Jebać to. - powiedziała i wpiła się w jego usta. Chłopak zaskoczony odwzajemnił pocałunek. Przycisnął dziewczynę do ściany pokoju.
-Co ty ze mną robisz, mała? - spytał między pocałunkami.
-Nie gadaj tylko całuj. - powiedzikq i podskoczyła oplatając nogami pas blondyna. Ross zaś złapał ją za uda, żeby nie spadła. Skierowali się do łóżka. Upadli na nie. Chłopak włożył ręce pod bluzkę dziewczyny głaskając ją po brzuchu. Laura z piskiem podskoczyła, tym samym odrywając się od blondyna.
-Masz zimne ręce. - zaśmiała się. Chłopak tylko szeroko się uśmiechnął. Położył się obok i podparł łokciem. Wpatrywał się w brunetke.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Po prostu... jesteś taka piękna. - powiedział gładząc dłonią jej policzek, który się zarumienił.
-Dziękuję. - powiedziała. W pokoju zapanowała niezręczna cisza, którą przerwało pukanie do drzwi. Ross poszedł otworzyć.
-Dzień dobry. Nie przeszkadzam? - spytała ta sama kobieta z recepcji, patrząc za ramię blondyna, na Laure, która leżała na łóżku, a jej bluzka była trochę podciągnięta do góry.
-Em.. O co chodzi?
-No dole w holu i w jadalni odbywa się przyjęcie. Właścicielka kończy dzisiaj 80 lat. I wszyscy są zaproszeni.
-Tak. Oczywiście. Dziękuję. - powiedział i zamknął drzwi.
-Idziemy? -spytała Laura wstając.
-Na urodziny staruszki?
-No chodź będzie fajnie. - powiedziała. Ross chwile się zastanawiał. Nad jego głową zaświeciła żarówka.
-Dobra! Leć się przebrać. - powiedział i klepnął Laure w tyłek.
-Ej! Nie pozwalaj sobie.- pogroziła palcem
-Soreczka. To z emocji. - uśmiechnął się uroczo.
-Emocje na urodzinach 80 letniej kobiety. Yey. Zemszcze się zobaczysz. - zaśmiała się złowieszczo.
-Nie mogę się doczekać.

Ross czekał na Laure przed pokojem. Po chwili wyszła z niego, piękna brunetka.
-Wow. Wyglądasz.... Wow. - powiedział Ross.
-Dziękuję. Ty też wyglądasz całkiem wow. - zaśmiała się. - Idziemy? - spytała i ruszyła na dół. Ross tylko pokiwał głową.

Zabawa ciągnęła się w nieskończoność. Ross tańczył właśnie z Laurą do szybkiej muzyki. Po chwili puścili wolną. Chłopak chciał zrealizować swój plan.
-Lau, chce ci powiedzieć coś ważnego. - zaczął. Teraz już nie było odwrotu. - Tak naprawdę, chce coś powiedzieć wam wszystkim! - krzyknął, a muzyka ucichła. Goście stanęli i spojrzeli na parę, która obecnie stała na środku. Ross nie wiele myśląc, uklęknął na jedno kolano. Wszystkie panie na sali wytrzymały oddech. Męska część zgromadzonych szeptało coś między sobą. Blondyn pochwycił jej drobne dłonie.
-Kocham Cię! Szaleje za Tobą. Już odkąd cie zobaczyłem. Teraz mam chyba z 50 świadków. Nie zmienisz tematu, mała. - uśmiechnął się.
-Ross, ja.... Nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz, że mnie kochasz.
-Kocham cie najbardziej na świecie. - uklęknęła przed nim i namiętnie go pocałowała. Wszyscy wiwatowali.
- A właśnie! - powiedział i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko. Podał Laurze. Ta pociągnęła chłopaka do stolika. - Otwórz.
W środku naszyjnik z literą "R". Laura z uśmiechem na ustach spojrzała na Ross'a, który miał na szyji naszyjnik podobny do Laury.
-Jest piękny. Mógłbyś? - spytała i odwróciła się do niego plecami. Chłopak ogarnął jej miękkie włosy na bok. Założył jej naszyjnik i pocałował w szyję. Przeszły ją dreszcze.

Wrócili do pokoju. Byli zmęczeni. Laura umyta leżała w łóżku i czekała na swojego chłopaka. Po chwili wyszedł z łazienki w samych bokserkach. W podskokach podszedł do łóżka.
-Boże jak zimno. - powiedział zakrywając się kołdrą. - przytul!
-No już kochanie. Chodź tu do mnie. - powiedziała przyczym go przytuliła.
Ross już zasypiał kiedy usłyszał:
-Bierz mnie.
-Em... Laura kochanie. Bardzo bym tego chciał, ale...
-Co byś chciał? - spytała zdezorientowana. - No bo ty chciałaś...-przerwał mu stłumiony krzyk... z góry.
-Szybciej Peter!!
Para spojrzała na siebie i wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Może damy rade ich przekrzyczeć. - Ross zabawnie poruszył brwiami.
-Dobranoc kochanie. - cmoknęła go w usta i odwróciła się do niego plecami. Ross wzruszył ramionami i objął ją w pasie. Wtulił twarz w jej włosy. Znowu usłyszeli jeczęnie i krzyki.
-Ja pierdziele. Co oni tam świnie rżną?

___________________________________

Tia... No hej. Tak wiem. Ale mi zawieszenie bloga. Nie wiem dlaczego. Ale to mi się przyśniło. Xd nie pytajcie... Tak więc to chyba oznacza, że wracam. Wasze komentarze pod ostatnim postem były takie, że się normalnie popłakałam. Serio myślałam, że mnie olaliście ciepłym moczem.
Tak więc....chyba nie odchodzę.
A i prośba.
Nie nominujcie mnie do TB.  Nie lubię Nie umiem xd LBA owszem. To jest spoko.
I jeszcze pytanie.
Co się stanie jak sama wymyśle takie coś. Coś jak TB i LBA. Wgl napiszcie mi jakie są to się ogarnę w tym wszystkim. Do zobaczenia!

Macie moje pandzie błogosławieństwo! :*

środa, 6 maja 2015

Ej, ziomy... Złe wieści....

Tak jak w tytule...
Ostatnio jest coraz mniej komentarzy.
Nie wiem, może moje blogi to jeden wielki chłam?
Więc, to koniec. Nie usuwam. Tyko zawieszam bloga... blogi. Oby dwa.
Oczywiście bd wam odpisywać.
Długo nad tym myślałam.
Macie mojego GG : 51832751
Zawsze chętnie popisze.
Rubi coś o tym wie.
Co chwilę ją męczę, heh.
A i jeszcze chcę podziękować Kini, Rubi, EmiDemi, Alex z GG, mojemu Szałerkowi i Rossy. :* o i każdemu kogo tu nie wymieniłam, a odwiedził bloga. Kocham Was! <3
To... Chyba czas się pożegnać.
Tak więc ostatni raz...

Niech pandzia moc bd z wami! :*

wtorek, 21 kwietnia 2015

Zwiastun rozdziału 6

*
-Jesteśmy sami. Nie musisz do mnie tak mówić. - powiedziała smętnie.
-Dobra! Maleńka, co się dzieje? Ostatnio jesteś jakaś... smutna. To przez nasz "związek", nie? - zapytał, a raczej stwierdził.
-Ja... Znaczy... Yhh. To jest trochę przytłaczające, nie sądzisz?
-Nie dla mnie. - mruknął pod nosem.
-Co?
-Mówiłem, że... Może byśmy tak gdzieś wyjechali? We dwoje. Z dala od reporterów, dziennikarzy. Co ty na to?

*
-Pytanie od ColorStick: Jaki Ross jest w łóżku? -  zatkało ją. I nie tylko ją. Ross nie wiedział co ma o tym myśleć. Był ciekaw co "jego dziewczyna" ospowie.
-Jaki Ross jest w łóżku?

*
-Serio zabieram co kołdrę? - zapytał, gdy wyszli już ze studia.
-Ross? My jeszcze nie spaliśmy razem.
-Ooo...to trza to nadrobić, nie? Piękności ty moje.
-Ależ oczywiście.

*
-Hey. Nie rób tak. Bo cię zgwałce. - ostrzegł poważnie Ross, choć w oczach miał rozbawienie.
-Co ty? W Greya się bawisz?
-Może... - uśmiechnął się.
-Boże! On był serio seksowny.
-A ja to niby nie?

_________________________________

Ku przygodzie kiśbekony!
Jest tu kto? Halo? Pamiętacie mnie? Oby. Bo wypierdol. Chociaż coś dla was mam, więc... Więc no! Zostawiam was z moim skarbem ;* tylko nie gapcie się za długo! Bo was znajdę! Także ten..

I niech pandzia moc bd z wami! ;*

Rozdział 6 " Jesteś najseksowniejszy na świecie i brałabym cie od każdej strony."

Ross i Laura udali się na molo. Usiedli na jego końcu. 
-Słuchaj Laura, ja naprawdę cie przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. - powiedział i spuścił głowę w dół. 
-Hej... Nie przejmuj się. Sama się też w to wmieszałam, nie? - uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. 
-No niby tak. Ale czuje się trochę winny. 
-Coś ci powiem. Pierwszy raz zdarzyła mu się taka sytuacja i ciesze się, że to akurat ty jesteś moim pseudo chłopakiem - pocałowała go w policzek.

Minęło parę tygodni od ostatnich wydarzeń. Rzesza fanów Whatever powiększała się z dnia na dzień. Oczywiście Laura, wciąż była udawaną dziewczyną swojego przyjaciela. Właśnie razem jechali do studia Colt Station.
-Wiemy co mówić? - spytał Ross. Tak dla pewności.
-Ross, ta sama śpiewka od kilku tygodni.
-No tak, tak wiem, kochanie.
-Jesteśmy sami. Nie musisz do mnie tak mówić. - powiedziała smętnie.
-Dobra! Maleńka, co się dzieje? Ostatnio jesteś jakaś... smutna. To przez nasz "związek", nie? - zapytał, a raczej stwierdził.
-Ja... Znaczy... Yhh. To jest trochę przytłaczające, nie sądzisz?
-Nie dla mnie. - mruknął pod nosem.
-Co?
-Mówiłem, że... Może byśmy tak gdzieś wyjechali? We dwoje. Z dala od reporterów, dziennikarzy. Co ty na to?
-Serio? Moglibyśmy? - spytała uradowana.
-Dla ciebie wszystko. - powiedział i zaparkował. Laura jak i Ross wysiadła z samochodu i rzuciła mu się w ramiona.
-Dziękuję! - powtarzała, obcałowując każdy skrawek twarzy blondyna. Prawie każdy...
-Zapomniałaś o czymś. - powiedział wskazując na usta. Laura jedynie musnęła kącik ust chłopaka.

Już od 20 minut Raura udzielała odpowiedzi na pytania dotyczące ich zwiazku.
-Laura, pytanie do cb od fana, z ask'a. Gotowa?
-Em... Jak nigdy. - zająkała się. Pierwszy raz zdążyło jej się pytanie od fana. Nie wiadomo, czego można było się spodziewać.
-Pytanie od ColorStick: Jaki Ross jest w łóżku? -  zatkało ją. I nie tylko ją. Ross nie wiedział co ma o tym myśleć. Był ciekaw co "jego dziewczyna" odpowie.
-Jaki Ross jest w łóżku? - chwile się zastanowiła. - O dobra! Powiem wam! Zabiera mi kołdrę. Czasem chrapię. Jak mu się coś śni do potrafi przegadać całą noc. Coś jeszcze...? O! Jak już zasypiamy to obejmuje mnie tylko jego ręka. Budzę się rano - ręką, noga i jego głową na moim czole. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko - Także... Nie polecam. Laura. - zaśmiała się. Ross także nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
-Ja chciałbym dodać, że to, że moja głowa na jej czole to nie prawda. Raz się obudziłem to moja głowa dziwnym trafem była na podłodze. Tak jak i reszta ciała. Kotku wiesz coś o tym? - zapytał z uśmiechem.
-Absolutnie nie, skarbie. - zaśmiała się dziewczyna.

Sam wywiad przebiegł im bardzo dobrze.
-Serio zabieram ci kołdrę? - zapytał, gdy wyszli już ze studia.
-Ross? My jeszcze nie spaliśmy razem.
-Ooo...to trza to nadrobić, nie? Piękności ty moje.
-Ależ oczywiście. - powiedziała i zadziornie przygryzła warge.
-Hey. Nie rób tak. Bo cię zgwałce. - ostrzegł poważnie Ross, choć w oczach miał rozbawienie.
-Co ty? W Greya się bawisz?
-Może... - uśmiechnął się.
-Boże! On był serio seksowny.
-A ja to niby nie?- oburzył się chłopak.
-To gdzie pojedziemy? - spytała szybko zmieniając temat.
-Może... O! Za miasto? Tam nasza rodzina ma taki domek letniskowy. Super sprawa i jeszcze mamy, ej! Nie zmieniaj tematu!
-No, ale ja już nie pamiętam o co się pytałeś. - uśmiechnęła się słodko.
-Laura, śliczności najpiękniejsze... Jestem najseksowniejszy na tej ziemi, czy nie? - spytał kładąc ręce na jej biodra, tym samym się do niej przybliżając.
-Ross, kochanie Ty moje najdroższe... Jesteś najseksowniejszy na świecie i brałabym cie od każdej strony. - zaśmiała się.
-Uuu.. No skoro tak. Ja nie mam przeciwwskazań - również wybuchnął śmiechem. Śmiał się choć w sercu czuł smutek i żal.

Byli w drodze do domku letniskowego rodziny Lynch. Śmiali się. Głośno śpiewali piosenki z radia. Rozmawiali.
-Myślisz, że Rikessa jest parą? - zapytała nagle Laura.
-Nie mam bladego pojęcia. Chociaż się tak zachowują. Raz wchodzę do pokoju Rik'a i co widzę? Wasz plakat powieszony nad jego łóżkiem, a do okoła Van napisy w stylu : I'm crazy for you!, albo, I want you bad. - zaśmiał się.
-Naprawdę? No patrz. A mi Delly mówiła, ze kiedyś do cb weszła bez pukania i to ty całowałeś moje zdjęcie! Ha! I co, bohaterze ?
-No bo... Ygh! Tak to jest jak wchodzi się bez pukania. - oburzył się Ross. Akurat właśnie dojechali na miejsce. Laura była pod wielkim wrażeniem.

_________________________________

No, musze wam powiedzieć... Chyba trochę wuszlam z wprawy, nie? Ten rozdział taki krótki, ale no wiecie....
Btw...
Dziękuję :
-EmiDemi za kazde miłe słowo. Kocham cie pysiu!
-Rubi, która pisze ze mną dzięki czeku mi się  je nudzi. Wciąż czekam na epilog!! Love you <3
-Kinga! Za to, że byłaś mentalnie ze mną na egzaminie. Jeszcze jeden dzień słońce. ;*
-Alex Rock za to, że mi kulturalnie grozisz ;P
Dziękuję Wam moje kochane! Kocham Was! A teraz! Dawno nie widziana anegdotka.

Chciałam sobie zrobić z przyjaciółką selfie. Nawet ładnie na nim wyszłam. Gdyby nie jeden mały szczegół. Otóż mój kochany amigos przykleił mi jakąś karteczkę do włosów. Egh... Morał tego z taki.
Za nim zrobisz z kimś selfie... Sprawdź czy jego ręce nie wyślizgują się z kajdanek.

środa, 15 kwietnia 2015

BARDZO, ALE TO BARDZO WAŻNE!

Na początku chciałam Was bardzo przeprosić. Dawno mnie nie tu nie było, ale mam dobre usprawiedliwienie. Otóż... Jestem już w 3 klasie gimbazy. Co za tym idzie? Test gimbazjalny. Co idzie za tym? Nauka.... Musze się uczyć, żeby mi ładnie egzamin poszedł i żeby dostać się do dobrej licbazy.
Więc... Mam nadzieje, że mi wybaczycie? 
Patrz mi w oczy i powiedz, że jesteś na mnie zły.

Druga sprawa, która odnosi się do 4 wersu. Ej.. Nie licz teraz xd Chodzi o to, że jeżeli musze się uczyć to nie znajdę czasu dla Was i bloga.
Więc robie przerwę. Nie wiem do kiedy. Raczej długa nie bd. Któregoś dnia w maju wrócę. O, i wtedy wszystko nadrobie! Specjalnie dla Was założę Skype. I bd z wami gadać i bd Was przepraszać. Co wy na to? Fajnie, nie?
To ja spadam... Jutro rano mam technikę z babką, która jest baaaardzo nawiedzona xd..

I niech pandzia moc bd z wami!  ;*

niedziela, 29 marca 2015

One Shot ~ Jools

Pewnego wiosennego dnia, pewna rodzina - Lynch - jechała na wycieczkę. 
15-letni Ross, przeżywał wtedy "okres buntowniczy" 
-Hej, młody co robisz? - spytał 18-letni Riker.
-Nic. - odparł nawet na niego nie patrząc. 
-Aha, czyli lampisz się na konsole bez powodu?
-Nom. 
-Stary, co się z Tobą dzieje? Dziewczyna cie rzuciła? - pytanie zadał tym razem 16-letni Rocky. 
-Ja nie mam dziewczyny, okey?! - warknął młody blondyn. 
-Chłopcy zostawcie go w spokoju. - powiedziała spokojnie ich mama Stormie. 
Ross mruknął pod nosem :"No nareszcie", poczym znów zatracił się w grze. 
Parę godzin później, wszyscy spali. Oprócz ich taty Marka, który prowadził samochód i Ross'a, który dalej grał w grę. Niestety Mark po wielu godzinach za kierownicą także odczuwał zmęczenie. Odczuwał je na tyle, że nie zauważył dziewczyny, na środku ulicy. Ross oderwał na chwile wzrok od gry i spojrzał przed siebie. 
-Tato uwazaj! - krzyknął budząc przy tym wszystkich. Sam Mark się ocknął i próbował ominąć dziewczynę, którą strach sparaliżował. Dziewczyna też jakby dopiero teraz się obudziła i skoczyła z drogi. Mark szybko zahamował. 
-Czy wszyscy są cali? - spytał łapiąc oddech. Cała rodzina przytaknęła. - To dobrze. Pójdę sprawdzić co z tą dziewczyną. - Jak powiedział tak zrobił. Lynch'owie wyszli z auta. Rocky i Riker poszli załatwić się do lasu. Rydel grzebała trampkiem w ziemi. Ross zaś... grał w grę. Zupełnie jakby to co się działo przed chwilą nie miało miejsca. 
W tym czasie Mark przyniósł na ręką małą istotke. 
-Mój Boże. - szepnęła Stormie i zakryła usta dłonią. W tym czasie Rocky i Riker przyszli. 
-Ale ona słodka. - powiedziała Rydel. 
-Taka... delikatna. 
Całą sprawą zainteresował się nawet Ross. Podszedł do taty i opierając dłoń na jego ramieniu, pociągnął się na palcach, przyglądając się dziewczynie. 
-Ona... Nie żyje? - spytał patrząc na jej lekko zarumienioną twarzyczke. 
-Rossy nie bądź nie mądry.- powiedziała czule Stormie i przeczesała mu włosy, które natychmiastowo roztrzepał. 
-Musiała uderzyć głową o drzewo i straciła przytomność. - rzekł Mark. 
-Weźmiemy ją? Proszę, Proszę. 
-Riker. To nie jest pies. - zganiła go siostra. 
-No, ale wiesz o co chodzi. 
-Nie możemy jej tak zostawić. 
-Ross usiądziesz z nią z tyłu? - spytała jego mama. 
-Ale dlaczego ja?! - oburzył się, chociaż gdzieś w środku miał tzw. motylki w brzuchu. Po chwili Lynch'owie i tajemnicza dziewczyna, ruszyli dalej. Ross w końcu uległ. Usiadł obok nie przytomnej dziewczyny. Ponieważ jechali przez drogę, w której było mnóstwo dziur, w końcu dziewczyna opadła na kolana Ross'a. Chłopak zdezorientowany oderwał wzrok od gry i spojrzał na kruchą istotke. Była piękna. Brunetka z jasnymi, lokowanymi końcówkami. Ross przez ułamek sekundy był ciekaw koloru jej oczu. Bardzo chciał je zobaczyć. Po chwili położył jedną dłoń na jej brzuchu i przesunął bliżej siebie. Uśmiechnął się pod nosem. Rydel w tym czasie odwróciła się do młodszego brata. To co zobaczyła wywołało u niej szeroki uśmiech. Ross czując na sobie wyrok siostry spojrzał na nią. 
-Żeby nie spadła. - zapewnił ją. Blondynka tylko pokiwała z uśmiechem głową i się odwróciła z powrotem.

Lynch'owie dojechali do celu swojej podróży, czyli ich domku letniskowego. Mark otworzył tylnie drzwi samochodu i chciał wyciągnąć brunetke, jednak uprzedził go Riker. 
-Ja chcę, ja! Ona jest taka słodziutka. To będzie moja druga młodsza siostra.- powiedział poczym podniósł ją i skierował się w stronę domku. 
-Kochanie. Nie wiemy, czy ktoś jej nie szuka. 
-No,ale... zanim się ktoś zgłosi. Ona potrzebuje na ten czas rodziny. Nie? - spytał z nadzieją.- gdzie będzie spać? 
-Może u mnie? - spytał cicho Ross. 
-Skoro chcesz. - uśmiechnęła się ciepło Stormie. Jednak zaraz jej uśmiech zniknął. - Ale nie myśl, że też tam będziesz spać. Ty pójdziesz spać do Ryland'a. - powiedziała stanowczo. Ross podniósł ręce w geście obrony.

Brunetka obudziła się z lekkim bólem głowy. Nie wiedziała gdzie się znajduje. Jej pierwszą myślą było,  że została uprowadzona. Jednak jej myśl szybko została rozwiana, bo do pokoju, w którym spała weszła blondynka. 
-O! Obudziłaś się! Jak fajnie. Poczekaj! Pójdę po resztę. - dziewczyna nie zdążyła nic powiedzieć, bo młoda blondynka szybko wyszła. Zaraz jednak wróciła, z całą grupą. 
-Dzień dobry, kochanie. Wyspałaś się? - powiedziała kobieta. Dziewczyna tylko pokiwała głową. 
-A co ty robiłaś w lesie? - tym razem zadał pytanie Riker. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. 
-A jak masz na imię? - spytał Ross. W końcu mógł zobaczyć jej oczy. Miała ładne oczy. Błyszczące, głębokie, o kolorze czekolady. 
-Laura. - powiedziała i spojrzała na niego. Chłopak w duszy uśmiechnął się, ponieważ tylko na jego pytanie odpowiedziała. Niby nic. A jednak blondyn poczuł się szczęśliwy. Godzinę później wszyscy się przedstawili. Laura za to się bardziej otworzyła dla nich. 
-Nie pamiętam, co robiłam w tamtym lesie. Jedyne co wiem to moje imię. To wszystko. - skończyła mówić. 
-Laurka, może chcesz wyjść na świeże powietrze? Tak długo spałaś. - powiedział Mark. 
-Ja ją zabiorę. - powiedział żywo Ross i pociągnął ją na zewnątrz. 
-Myślę, że Laura spadła nam z nieba. - uśmiechnęła się Rydel. 
-Czemu? 
-To proste. Ona zmieni Ross'a. Zobaczycie.

W tym samym czasie Laura i Ross spacerowali po pobliskiej łące. 
Dziewczyna zbierała mlecze i robiła z nich wianek, natomiast Ross szedł z rękami w kieszeni i przyglądał się brunetce. 
-Pokazać ci coś? - spytał po chwili Ross. 
-Co takiego? 
-Zobaczysz. 
Chwilę później znaleźli się pod ogromną wierzbą płaczącą. To jednej z gałęzi przymocowana była huśtawka. Oboje się na niej zmieścili. Laura skończyła swój wianek i nałożyła Ross'owi na głowę. Zaśmiała się. 
-Bardzo ładnie wyglądasz. - uśmiechnęła się szeroko, co Ross odwzajemnił. 
-Nie znam cie długo, a już Cię bardzo lubię. - powiedział blondyn i wyciągnął jednego kwiatka z wianka na głowie i podał dziewczynie. Brunetka na ten gest lekko się zarumieniła. 
-Mam to samo. Wracamy?

Od tamtych wydarzeń minęło 6 miesięcy. Ross i Laura zostali najlepszymi przyjaciółmi. Dzięki niej, blondyn znowu był pełnym życia, ciągle się uśmiechającym chłopakiem. Przez ten czas dziewczyna mieszkała z Lynch'ami. Ponad to Mark i Stormie rozmieszczali w tamtych okolicach zdjęcie Laury i ich numer oraz adres, w nadziei, że rodzina dziewczyny odnajdzie swoją zgubę. Kochali Laura jak córkę. Chcieli by z nimi została, ale wiedzieli, że ktoś może za nią tęsknić. To właśnie 15 kwietnia nastąpił ten oczekiwany, a zarazem okropny dla wszystkich moment. 
Ross i Laura jak zwykle wygłupiali się na dywanie. Chłopak rzucił się na dziewczynę, czym skutkiem był ich upadek. Blondyn zaczął łaskotać dziewczynę. Po chwili opadł zmęczony obok niej. Dziewczyna przytuliła się do jego boku, kładąc mu głowę na klatkę. 
-Kocham cie Laura. - powiedział obejmując ją ramieniem. 
-Jak siostrę? Czy jak dziewczynę? - spytała z nadzieją w głosie. Chłopak nic nie odpowiedział. Nawet nie zdążył, bo do jego pokoju wpadł Ryry. Był cały blady. 
-Laura, ktoś do ciebie. -szepnął. Dziewczyna wstała,  natomiast Ryland podszedł do brata. 
-Powiedziałeś jej? 
-No tak jakby. 
-A ona coś powiedziała? 
-No tak jakby. 
-A... - zaczął jednak przerwał mu głos Riker'a. 
-Ross! Chodź tu szybko!

Ross szybko zbiegł po schodach. Jednak natychmiast się zatrzymał, kiedy zobaczył dwójkę ludzi i Laure. 
-Co się dzieje? - spytał obawiając się najgorszego. 
-Ross... To są rodzice Laury. 
-Nie... Nie! - krzyknął ze łzami w oczach. Podszedł szybko to państwa Marano. - Nie możecie mi jej zabrać. - powiedział, a raczej jeknął. Odwrócił się od nich. Zobaczył, że nie ma z nimi Laury. Pędem pobiegł do jej pokoju. Zastał tam panującą się brunetke. Płakała. Chłopak bez słowa podszedł do niej i od tyłu ją przytulił. Dziewczyna momentalnie rozpłakała się jeszcze bardziej. 
-Cii... Nie płacz. - szepnął i zacisnął ręce.

Pani Ellen, jeszcze raz dziękowała Lynch'om za ratunek i pomoc dla jej córki. Laura zeszła się ze wszystkimi pożegnać. Wszystkich przytuliła i dała po dwa buziaki dla każdego. Jeden buziak na jeden policzek. Na końcu został jej Ross. 
Uściskała go,  poczym lekko się od niego odsunęła. Pocałowała go w jeden policzek, w drugi, a na koniec przelotnie  w usta. Odsunęła się od niego już na większą odległość po czym szybko uciekła do samochodu.

Siedząc z tyłu, patrzyła na krajobraz za otwartym oknem. Nagle zobaczyła Ross'a na rowerze. Jechał równo z jej samochodem. 
-Co ty robisz?! 
-Musisz nas jeszcze kiedyś odwiedzić! -  krzyknął. 
-No dobra, ale co ty odwalasz?! Oszalałeś?! 
-Tak! Oszalałem z... - ni usłyszała już, bo Ross się zatrzymał, a samochód Marano wjechał w tunel.

Od wyjazdu Laury minęły 3 lata. 18-letni już Ross nie mógł zapomnieć o Laurze. Jego pierwszy pocałunek był z nią. Pierwszy i ostatni. Tak zgadza się. Ross nie całował się z nikim innym. Tylko raz z Laurą. Obiecał sobie, że nie będzie miał dziewczyny. Chciał Laury. A nawet nie wiedział czy nadal mieszka w tym mieście. 
W tym roku rodzina Lynch znowu przyjechali do swojego domku. Ross siedział u siebie. Po chwili usłyszał pukanie. 
-Proszę. 
-I jak się trzymasz braciszku? - spytała Rydel. Chłopak westchnął i odwrócił głowę. 
-Tęsknię za nią. - szepnął łamiącym się głosem, a z jego oczu poleciały łzy. 
-Oh, Ross... Ja... - przerwał jej dźwięk klaksonu. Podeszła do okna. Zobaczyła czarny samochód. Lekko się zdziwiła, bo przecież żadnych krewnych nie zapraszali. Jednakże bardziej się zdziwiła się, gdy zobaczyła kto z niego wysiada.- O mój Boże! Ross! Chodź zobacz! 
Blondyn nie chętnie wstał i podszedł do okna. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. 
Niczym torpeda wyleciał z pokoju, a następnie przed domek. Stanął z nią twarzą twarz. Ross był nią oczarowany. Zmieniła się przez te 3 lata. Urosła. Wyładniała. Jest już kobietą. Chłopak otrząsnął się z pierwszego szoku. Podbiegł do niej i obrócił wokół własnej osi. 
-Tak strasznie za Tobą tęskniłem. - powiedział i ją postawił. 
-Ja jeszcze bardziej. - uśmiechnęła się.
-Nie dawałaś znaku życia przez 3 lata i byłbym na ciebie zły... - powiedział poważnie, a Laura przybrała skurszoną minę - Ale, że z ciebie taka laska się zrobiła, że prostu nie potrafię. - dokończył i ponownie ją przytulił. 
-Ty też się zmieniłeś. Włosy ci urosły. Wiesz jak teraz ładnie ci będzie w wianku? - spytała ze śmiechem. 
-Pamiętasz może jak Ci mówiłem, że Cię Kocham? A ty się spytałaś, czy jak siostrę. Albo jak jechałem na rowerze obok twojego samochodu. Mówiłaś, że oszalałem. Pamiętasz? - pogłaskał ją po policzku. 
-No... 
-Kocham cie jak dziewczynę. Oszalałem na twoim punkcie. - szepnął. 
-Ja ciebie też kocham - powiedziała i chciała go pocałować, jednak blondyn lekko się odsunął. - Co się stało? 
-Jest jeden problem.- powiedział poważnie. 
-Jaki? - spytała przerażona. 
-Żenie się. 
-Co? Z kim? - spytała łamiącym głosem. 
-Ona jest piękna i cudowna. 
-Tak? To fajnie. - powiedziała smutna, a w oczach zbierały się łzy. 
-I mam to ciebie pytanie. 
-Jakie? 
-Wyjdziesz za mnie?- spytał z głupim uśmiechem. 
-Co?! Idota! Nie nawidze cie! - krzyknęła i pocałowała go bardzo namiętnie.

_________________________________

Paluszki mnie bolą, ale czego się nie robi dla was, nie?
Dobra bez zbędnych... 
Komentujcie..

I niech pandzia moc bd z wami! ;*

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 5 " Chcesz iść ze mną do łóżka?"

{Na dole jest jotka, którą musisz przeczytać.}

Tego dnia było bardzo ciepło. Nasi bohaterowie postanowili wybrać się na plażę.
-Dobra! To gdzie się rozkładamy? - spytała Ginger.
-O! Na palmie! - krzyknął wesoło Rocky.
-Sam jesteś palma. Tu bd idealnie. - rzekła Lau.
Chłopaki poszli wypożyczyć deski, żeby mogli surfować. Zaś dziewczyny opalały się.
-Riker jest całkiem niezły, nie? - spytała Laura Vanesse.
-Ta... Nie najgorzej surfuje. - powiedziała obojętnie Van.
-Nie mowie o jego surfowaniu. Mówię o nim samym.
-A... No. Jest spoko. - powiedziała bez emocji. Sucho. Zbyt sucho.
-Spoko? Tylko spoko? Van, ja wiem, że coś do niego czujesz. To widać. Ty mu też nie jesteś obojętna. - Laura delikatnie położyła rękę na ramieniu siostry, dodając jej przy tym otuchy.
-Tak wiem. - jęknęła po czym położyła się na plecy, jednak po chwili znowu się podniosła. - A co jest z tobą i Ross'em? Hm?
-Między nami jest... Przyjaźń. - powiedziała smętnie i spuściła wzrok na koc. Szatynka szybko ją przytuliła.
-My siostry Marano mamy problem z miłością. - westchnęła najstarsza.
-Chyba wy. Mnie tam jakoś idzie. - zaśmiała się Ginger.
-Bo ciebie znalazłyśmy w kartonie. - zaśmiała się Laura.
-O ty! Zobaczymy w domu. - czerwonowłosa się również zaśmiała.

Laura leżała spokojnie na kocu i grzała się na słońcu. Nagle poczuła coś ciężkiego i mokrego na sobie.
-Ross? Co ty robisz?
-Oj, sorki maleńka nie zauważyłem cie. - uśmiechnął się przepraszająco. - Chociaż to jest dziwne, bo w żółtym stroju się wyróżniasz. - przybrał minę starego zboczeńca.
-To miał być komplement, czy słaby flirt? - zapytała.
-I to i to. - powiedział i położył się obok. Po chwili objął ją jedną ręką i nogą.
-Mój ty świecie! - krzyknęła dziewczyna pod wpływem ciężaru Ross'a, jednak na twarzy miała uśmiech.
-Ty też jesteś całym moim światem. - puścił jej oczko. - Hej maleńka, umiesz surfować? Bo jak coś to mogę Cię nauczyć.
-Umiem surfować. - powiedziała dziewczyna, co lekko zdziwiło blondyna.
-Serio? Wow... - powiedział i spojrzał na nią rozmarzonym wzrokiem.
-Chcesz iść ze mną do łóżka?- gdy chłopak to usłyszał oczy wyszły mu nawierzch.
-O... Nawet nie wiesz jak bardzo tego pragnę. - powiedział podnieconym głosem.
-Świetnie. To chodź. - rzekła i wstała, jednak ku zaskoczeniu Ross'a, wzięła deska i szła w stronę morza.
-Ale... Dom jest w tamtą stronę. - powiedział chłopak, zbity z tropu.
-Dlaczego miałabym iść do domu?
-Bo ty się spytałaś, czy....
-Czy chcesz iść ze mną surfować. - powiedziała zdezorientowana.
-Ja... Pójdę po drugą deskę. - jak powiedział tak zrobił. W drodze do wypożyczalni dużo myślał o Laurze.
-Co to w ogóle było? Znam ją paręnaście dni, a już zdążyłem ją pocałować i chce iść z nią do łóżka. Musze się hamować, ale to będzie trudne. Ona taka... śliczna i piękna i mądra i Aaaaa! - jego rozmyślanie przerwała blondynka. W jaskrawym różowym stroju.
-Sorki, nie zauważyłam cie. - zapiszczała blondynka. - Jestem Britney.
-Ja jestem Ross. I jestem...
-Sexy. - znowu pisnęła, poczym z otwartą buzią żuła gumę.
-No... Chciałem powiedzieć, zajęty.
-Co?! Przez kogo niby?!- krzyknęła z furią w oczach. I w głosie zresztą też.

W tym samym czasie temu wszystkiemu przyglądała się Laura. Zdziwił ją fakt, że Ross powiedział, że jest zajęty. Po chwili postanowiła mu pomóc. Szybko do niego podeszła i zawieszając ręce na jego szyi, złożyła pocałunek na jego policzku.
-Co tak długo kochanie? - spytała słodko i puściła mu oczko. Ross na ten gest się uśmiechnął i objął dziewczynę w pasie.
-Zatrzymała mnie...
-Redaktora magazynu "Celebrity Life".- uśmiechnęła się zwycięsko.
-Jesteś redaktorką?! - krzyknął blondyn.
-Tak. A teraz musze wracać i ogłosić nową parę w Los Angeles. Bye!

Ross i Laura udali się na molo. Usiedli na jego końcu.
-Słuchaj Laura, ja naprawdę cie przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. - powiedział i spuścił głowę w dół.
-Hej... Nie przejmuj się. Sama się też w to wmieszałam, nie? - uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.
-No niby tak. Ale czuje się trochę winny.
-Coś ci powiem. Pierwszy raz zdarzyła mu się taka sytuacja i ciesze się, że to akurat ty jesteś moim pseudo chłopakiem - pocałowała go w policzek.

_________________________________
Jak pewnie zauważyliście jest sama Raura. Doszłam do wniosku, że większość ludzi interesuje tylko Raura. Więc okey.
Może liczba komentarzy wzrośnie? Nw. Ogólnie nw Google obserwuje mnie 33-34 osoby. A moje blogi komentują 3-4. Czyli moje blogi muszą być dość słabe, nie uważacie?
Więc dziękuję:
~Rubi
~Kinga
~Sisi
~Diamond

Niech pandzia moc bd z wami! ;*